Cierpliwość nie jest mocną stroną prezesów polskich klubów. Tymczasem przykład GKS-u Bełchatów pokazuje, że przy budowie drużyny warto myśleć dalej niż tylko pół roku czy rok do przodu. Trzon tej drużyny powstał znacznie wcześniej i teraz wykonuje świetną pracę nie tylko na boisku, ale i w szatni – podkreśla Sylwester Szkudlarek, który może się pochwalić największą liczbą meczów ligowych rozegranych na szczeblu centralnym w barwach „Brunatnych”. |
Po udanym początku sezonu wiele osób spodziewało, że z czasem GKS Bełchatów spuści z tonu i wyląduje w środku tabeli. Tymczasem zespół cały czas jest bardzo blisko pozycji lidera. Czym to wytłumaczyć? Bełchatowianie po prostu cały czas grają dobrze w piłkę. Może czasami nie jest to szczególnie efektowna gra, ale na pewno bardzo efektywna. GKS gra twardo, po męsku z tyłu, solidnie i do tego wyprowadza szybkie kontry. Jak widać, na polską ekstraklasę taki styl wystarcza, żeby regularnie zdobywać punkty. Fanom w Bełchatowie pozostaje mieć nadzieję, aby podobnie wyglądała dalsza część rozgrywek. Z ręką na sercu mogę przyznać, że sam nie spodziewałem się, że na tym etapie zmagań GKS będzie wyglądał w tak korzystnie w tabeli. Na przerwę reprezentacyjną „Brunatni” udali się jednak w bardzo kiepskich nastrojach. Przegrana 0:5 z Lechem w Poznaniu to wypadek przy pracy czy symptom jakiegoś poważniejszego kryzysu? Po okresie dobrej i skutecznej gry musiał przyjść dzień słabszej dyspozycji całego zespołu. Bo przy Bułgarskiej akurat cała drużyna jakoś rozjechała się z formą. Myślę jednak, że była to tylko jednorazowa wpadka. Jak mawia stare piłkarskie porzekadło, lepiej raz przegrać 0:5 niż pięć razy po 0:1. Taki kubeł zimnej wody też czasem bywa potrzebny, żeby niektórzy we własnym mniemaniu nie urośli zbyt wysoko. Była szansa na objęcie pozycji lidera, ale Lech pokazał, że jeszcze dużo ciężkiej pracy przez zawodnikami GKS-u, aby wdrapać się na szczyt. Wygrana w sparingu z Podbeskidziem pomoże znowu uwierzyć w siebie bełchatowianom? Niewątpliwie tak. Po dotkliwej porażce trzeba się umieć podnieść i jak najszybciej otrząsnąć. Te dwa tygodnie wolnego na pewno się pod tym względem przydały, a zwycięstwo w grze kontrolnej dodatkowo podbuduje zespół psychicznie. Najważniejsze, aby zawodnicy nabrali przekonania, że mecz z Lechem był tylko niechlubnym epizodem. Sport to nie fabryka, gdzie wystarczy nastawić tokarkę i później już samo się wszystko toczy. Kibice kochają piłkę nożną, bo jest bardzo nieprzewidywalna i różne scenariusze realizują się w trakcie spotkań. Teraz przed zawodnikami GKS-u znakomita okazja, żeby odbudować bilans bramkowy w lidze, bo Zawisza traci w tym sezonie gole wyjątkowo często. Jak wynika z kursów firmy bukmacherskiej Fortuna, beniaminek ma nieco większe szanse na zdobycie trzech punktów niż zamykający tabelę gospodarze. Pan także typuje wygraną bełchatowian? Chciałbym, aby GKS był górą w tym meczu, ale zdaję sobie sprawę, że beniaminka czeka bardzo ciężka walka i z punktu wywalczonego w Bydgoszczy także będę zadowolony. Zawisza stracił w tym sezonie zdecydowanie najwięcej goli spośród wszystkich ekip w ekstraklasie, ale w żadnym razie nie może to uśpić czujności GKS-u. Po fatalnej inauguracji sezonu Zawisza chce odrabiać straty i na pewno będzie bardzo niewygodnym rywalem. Bełchatowianie będą musieli uważać zwłaszcza na kontry gospodarzy. Liczę jednak, że mecz z Lechem przysporzył im nieco piłkarskiej mądrości i poradzą sobie. W ekipie GKS-u nie ma wielkich indywidualności i dużo zależeć będzie od gry zespołowej. Mecz Polski z Niemcami dobitnie pokazał, że broniąc i atakując całą drużyną można odnieść sukces. A to właśnie kolektyw jest największą siłą drużyny z Bełchatowa. A o co realnie może grać ten kolektyw w tym sezonie? Przy takim dorobku na tym etapie rozgrywek mówienie tylko o spokojnym utrzymaniu będzie chyba nadmiernym minimalizmem… Miejsce w ósemce będzie dużym sukcesem GKS-u. A przy okazji pozwoli w końcówce sezonu sprawdzić na spokoju kolejnych młodych zawodników. Zdobyte w ten sposób doświadczenie z pewnością zaprocentowałoby w następnych rozgrywkach. To, co rzuca się w oczy w przypadku Bełchatowa, to najmniej oddanych strzałów, w tym także strzałów celnych, spośród wszystkich drużyn ekstraklasy… Nie przejmuję się taką statystyką, bo przytoczone liczby wynikają z przyjętej taktyki. Broniąc się, siłą rzeczy, nie można oddawać dużej liczby uderzeń na bramkę rywala. GKS nie gra ataku pozycyjnego, jest rzadziej na połowie przeciwnika i stąd ta niewielka liczba strzałów. Taka strategia w niczym jednak nie przeszkadza bełchatowianom, aby zdobywać punkty. Jose Mourinho także często ustawia autobus we własnym polu karnym i ma na koncie już wiele pucharów. Każdy trener dobiega taktykę pod posiadanych zawodników i tyle. Tabela pokazuje, że droga obrana przez Kamila Kieresia jest drogą słuszną. Teraz GKS-owi pozostaje tylko tak udoskonalać plan gry, aby jak najwięcej wyprowadzanych kontr kończyło się strzałami. Gdzie zatem dostrzega pan najwięcej rezerw w poczynaniach drużyny Kamila Kieresia? Czekam aż do pełni sił dojdzie Kamil Wacławczyk, który ostatnio zmagał się z kontuzją. „Pod” napastnikiem przydałby się taki chłopak grający z błyskiem, potrafiący uderzyć z dystansu i wiele widzący na boisku. Kamil Poźniak niestety prezentuje się „w kratkę”. Lepsze mecze przeplata gorszymi, a nawet w czasie jednego spotkania potrafią przydarzyć mu się wahania formy. Wacławczyk ma trochę większe doświadczenie i jest nieco bardzo ofensywnie usposobiony. Dzięki temu więcej może dać zespołowi z przodu. Jego powrót do podstawowego składu byłby sporym wzmocnieniem dla GKS-u. Na swoich pozycjach w czołówce rozmaitych rankingów są: Arkadiusz Malarz, Adrian Basta i Michał Mak. Ktoś jeszcze zasługuje na wyróżnienie? Bardzo fajnie do zespołu seniorów na poziomie ekstraklasy wprowadził się Damian Szymański. Coraz śmielej poczyna też sobie Łukasz Wroński. A wspomniana w pytaniu trójka to prawdziwe serce drużyny, na którym spoczywa ciężar gry. Bełchatów na razie radzi sobie w elicie nadspodziewanie dobrze. Górnik Łęczna też jak na beniaminka spisuje się całkiem nieźle. Zaryzykowałby pan stwierdzenie, że różnica między ekstraklasą i czołówką pierwszej ligi nie jest na tyle duża jak się może wydawać? Powiedziałbym raczej, że w przypadku obu klubów procentuje teraz mądre budowanie drużyn z myślą o awansie. Bo różnice między ekstraklasą i jej zapleczem cały czas są jednak spore – zarówno pod względem taktyki, jak i umiejętności zawodników. I wcale nie jest powiedziane, że te zespoły, które awansują w przyszłym roku, zanotują podobnie udany początek wśród najlepszych jak obecnie GKS i Górnik. |